Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała., Bez pracy nie ma kołaczy., Darowanemu koniowi wile się nie zagląda., Raz na wozie, raz pod wozem., Nie chwal dnia przed zachodem słońca., Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu., Dzieci i ryby głosu nie mają., Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka., Biednemu zawsze wiatr w oczy., Być pracowitym jak pszczoła
Tekst piosenki: DuckTales PL Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Wciągną nas w przygody wir i w kłopotyMamy auta, laser i samolotyByć albo nie byćTo trzeba przeżyćKaczki!Uuu -uuuDzioby w górę, zgodnym chóremKaczki!Uuu-uuuRaz na wozie, raz pod wozemKaczki!Uuu-UuuJESZCZE RAZ!!Wciągną nas w przygody wir i w kłopotyMamy auta, laser i samolotyByć albo nie byćTo trzeba przeżyćKaczki!Uuu -uuuDzioby w górę, zgodnym chóremKaczki!Uuu-uuuRaz na wozie, raz pod wozemKaczki!Uuu-UuuSOLLOCzy-czy-czycha - ktoś tam w cieniu,Trzeba zmykać w okamgnieniuGwałturety, razem braciaKaczki!Uuu-uuuDzioby w górę, zgodnym chóremKaczki!Uuu-uuuRaz na wozie, raz pod wozemKaczki!Uuu-uuuDzioby w górę, zgodnym chóremKaczki!Uuu-UuuDzioby w górę, zgodnym chóremA więc dalej, w wir przygodyKaczki!Uuu-uuu Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali 0 komentarzy Brak komentarzy
Rozdział 6 Raz na wozie, raz pod wozem. Częste sukcesy Dywizjonu 303 wzbudziły podejrzenia u pułkownika Stanley’a Vincent’a, który był dowódcą lotniska w Northolt. W końcu on sam postanowił naocznie przekonać się czy raporty na temat liczby zestrzeleń Polaków nie są podkoloryzowane.
Końcówka minionego sezonu skupu i przetwórstwa owoców miękkich charakteryzowała się brakiem zapasów mrożonek, za wyjątkiem aronii oraz czarnych porzeczek. Sytuacja ta niepokoiła przetwórców już od wczesnej wiosny, o czym można było usłyszeć na licznych spotkaniach z producentami. Truskawki Na tych spotkaniach najwięcej uwagi poświęcano tegorocznemu sezonowi truskawkowemu, gdyż owoce te są podstawowym surowcem dla zamrażalnictwa i głównym polskim artykułem eksportowym (około 55% produkcji mrożonek i tyleż eksportu). Przeważał pogląd, że w tym sezonie notowania truskawek dla przetwórstwa będą znacznie wyższe, niż w fatalnym roku ubiegłym. Przetwórcy byli zdania, że trzeba będzie albo ograniczyć skup, albo poszukać tańszych truskawek zagranicą. Specjaliści wspominali także o potrzebie „przeorientowania” truskawkowego rynku. W przeszłości za racjonalną uważano strukturę produkcji — 70% 'Sengi Sengany’ dla przetwórstwa i 30% innych odmian (’Honeoye’, 'Kent’, 'Elsanta’, 'Elkat’, 'Selva’, a w przyszłości być może także polska kreacja 'Salut’) na potrzeby rynku owoców deserowych. Obecnie uważa się, że proporcje te powinny zmienić się na 1 : 1. Należy jednak dodać, że producenci, którzy od paru lat uprawiają wczesne truskawki deserowe, twierdzą, że obecnie trzeba już traktować ostrożnie inwestycje zmierzające do rozszerzenia tych upraw. Bardziej uzasadnione wydaje się natomiast instalowanie systemów nawadniających na istniejących plantacjach. Tegoroczny maj sprawił bowiem, że pierwsze truskawki spod włókniny były „ugotowane” — małe, zniekształcone, bez połysku i niezbyt smaczne. Na rynku warszawskim widać było jednak przede wszystkim dalszy ilościowy rozwój tego sektora. Wprawdzie liczne badania ankietowe dowodzą, że truskawki znajdują się wśród owoców preferowanych przez polskich konsumentów, ale trudno w najbliższym czasie liczyć na zwiększenie siły nabywczej ludności. Wydaje się więc, że zbytu należałoby szukać za zachodnią granicą. Rynek berliński mamy przecież pod bokiem, a polskie truskawki pojawiają się w sprzedaży znacznie później niż hiszpańskie. Większe są możliwości rozwoju produkcji truskawek na opóźniony zbiór. Do tego nadal zachęcają ceny, nawet ubiegłoroczne. Pojawią się jednak istotne ograniczenia. Do takich upraw nadaje się bowiem jedynie dostatecznie sprawdzona odmiana — Selva. Zdaniem niektórych, wynika z tego więcej szkody niż pożytku. 'Selva’ pięknie wygląda, jest wytrzymała na transport i… nie bardzo nadaje się do jedzenia. Jest już niestety grupa klientów, którzy doskonale o tym wiedzą i wszystkie późne truskawki kojarzą z 'Selvą’. Rozwiązaniem tego problemu jest rozszerzenie asortymentu odmian. Wtedy jednak konieczne staje się używanie sadzonek frigo. Trzeba zatem albo posiadać chłodnię, albo płacić za nie niemałe pieniądze. Tegoroczny sezon truskawkowy na warszawskim rynku rozpoczął się bardzo wcześnie. Pogoda jednak nie sprzyjała. Najpierw były upały i susza, potem zaczęło padać, ale w wielu miejscach opady były nadmierne. Konsekwencją suszy były niewyrośnięte owoce oraz nagłe i masowe pojawy kwieciaka malinowca, nadmierne opady — spowodowały epidemię szarej pleśni na plantacjach, na których zaniedbano ochronę roślin. Pierwsze owoce zobaczyłem w sprzedaży detalicznej 11 maja po 12 zł/kg. Później ceny kształtowały się następująco (za 1 kg): 14 maja — 8 zł, 20 maja — 6,5 zł, 24 maja — 5,5 zł, 27 maja — 4 zł, 1 czerwca — 2,5–3,0 zł, 4 czerwca — 3 zł, 7 czerwca — 3,5 zł. Skup owoców dla przetwórstwa rozpoczął się w pierwszych dniach czerwca. Na początku zakłady oferowały 1,4–1,6 zł/kg, ale już pod koniec tygodnia 2 zł/kg i przewidywano dalszy wzrost. Wyglądało więc na to, że w tym roku nie będzie raczej problemu ze sprzedaniem truskawek (i to po niezłych cenach). Może być natomiast kłopot ze skupieniem dostatecznej ich ilości dla potrzeb zamrażalnictwa. A mrożonych truskawek na rynkach światowych raczej będzie brakowało. Z powodu niesprzyjających warunków pogodowych zbiory w Kalifornii oceniane są jako nieudane, a w Hiszpanii były o 20% niższe niż rok temu. Spadła również produkcja truskawek w Meksyku, w Maroko i Turcji tegoroczne zbiory ocenia się również poniżej wieloletniej średniej. WYSOKOŚĆ ORAZ DYNAMIKA ŚREDNICH CEN (w zł/kg) OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM – CZERWIEC 2002/ CZERWIEC 2001 Czereśnie Pierwsze pojawiły się w sprzedaży 24 maja po 6,5 zł/kg. Były bardzo złej jakości — przypominały pestki obciągnięte skórką. Później jakość się poprawiła, ale niewiele zmieniły się ceny (6–6,5 zł/kg), chociaż owoców znacznie przybyło. Oceniano, że czereśni było mniej niż w roku ubiegłym, zaś deszcze dodatkowo spowodowały ich pękanie. Mało kto opryskiwał owoce solami wapnia, tym bardziej, że taki zabieg może pogorszyć smak czereśni, a także niekorzystnie wpływać na ich wielkość. Inne owoce Bardzo wczesne pojawienie się truskawek, a potem czereśni miało wyraźne konsekwencje dla innych sektorów warszawskiego rynku owoców. Znacznie zmniejszyła się podaż cytrusów, a skrajne oceny mówią nawet o załamaniu tego rynku. Mniej niż zwykle było także bananów, znacznie droższych niż przed rokiem. Na początku czerwca oferowano już importowane brzoskwinie, nektaryny i morele po 6–7 zł/kg. Sprawdziły się przewidywania pesymistów, którzy twierdzili, że wczesne pojawienie się truskawek będzie miało niedobre skutki dla rynku jabłek. Producenci posiadający chłodnie pytani, czy w czerwcu skończyli już sprzedaż jabłek, odpowiadali wprawdzie twierdząco, ale zwykle było to westchnienie ulgi – „tak, pozbyłem się…” Istotnie, ceny zamiast jak zwykle w czerwcu wzrosnąć, spadły. Za osiągnięcie można uznać sytuację, gdy komuś udało się sprzedać zawartość chłodni po średniej cenie około złotówki. Wielu decydowało się na bardzo rygorystyczne sortowanie, przeznaczając na rynek deserowy tylko owoce o średnicy 7,5 cm i większej. Reszta szła „na przemysł” — po 5 gr/kg — z chłodni, w czerwcu! Taka cena jabłek przemysłowych dobitnie świadczy o stanie rynku. W każdym razie, o mijającym sezonie wszyscy chcą jak najszybciej zapomnieć. Optymiści sądzili, że sezon truskawkowy skończy się równie wcześnie, jak się zaczął, a wtedy jabłka z chłodni z KA (a na początku czerwca było ich jeszcze niemało) będą znowu „szły”. Oby się nie przeliczyli. Truskawki się skończą, ale zaczną się maliny, wczesne śliwki czy papierówki. Doniesienia z Serbii mówią o katastrofalnych przymrozkach w tym, co oznacza większe szanse na europejskim rynku dla polskich wiśni i malin. DYNAMIKA HURTOWYCH CEN JABŁEK NA RYNKU WARSZAWSKIM W SEZONACH 1999-2002 Ten rok już będzie inny To najkrótsze podsumowanie obecnej sytuacji w sadach, które słyszę od wielu sadowników. Nie tylko kwitnienie wielu odmian jabłoni było słabe, ale też warunki dla zawiązywania owoców (za wyjątkiem pierwszych dni) nie były dobre. Susza i upał spowodowały, że kwitnienie trwało krótko, a znamiona słupków wysychały szybko. Dalszym tego skutkiem było intensywne opadanie zawiązków — zwłaszcza w sadach na słabszych glebach i na podkładkach karłowych. To samo dotyczyło śliw. Do tego doszły kłopoty z parchem po obfitych deszczach. Niektórzy sadownicy niezbyt uważnie śledzili tempo przyrostu liści i pomimo 8 zabiegów (tyle jest przeciętnie na Mazowszu) parcha mają. Owoców będzie mniej — w tym jabłek zapewne znacznie mniej. Pozwala to mieć nadzieję na lepsze ceny i przywrócenie równowagi na rynku. Żaden z istotnych problemów, dotyczących jego organizacji nie został jednak rozwiązany. W następnym roku rekordowych urodzajów rzeczywistość znowu więc „zapiszczy”.
Amerykańskie siły powietrzne odebrały pierwszego F-15EX 10 marca, a drugiego – pod koniec kwietnia. Niektórzy piloci zasiedli za sterami F-15EX w czasie ćwiczeń dopiero po raz drugi w życiu. – Ustanowiliśmy harmonogram testów F-15EX ponad rok temu – opowiada podpułkownik O’Rear.
Kacze Opowieści Lyrics[Zwrotka: Jakub Jurzyk & Olga Szomańska]Wciągną nas w przygody wir i w kłopotyMamy auta, laser i samolotyByć albo nie być, tu trzeba przeżyć![Refren: Jakub Jurzyk & Olga Szomańska]Kaczki! Uuu-u!Dzioby w górę, zgodnym chórem!Kaczki! Uuu-u!Raz na wozie, raz pod wozemKaczki! Uuu-u![Hook: Jakub Jurzyk & Olga Szomańska]Cz-cz-cz-czycha ktoś tam w cieniuTrzeba zmykać w oka mgnieniuA tu rety, razem bracia![Refren: Jakub Jurzyk & Olga Szomańska]Kaczki! Uuu-u!Dzioby w górę, zgodnym chórem!Kaczki! Uuu-u!Raz na wozie, raz pod wozemA więc dalej w wir przygodyKaczki! Uuu-u!
#bannerlordpl, #gameplaypl, #bannerlord,W tej serii zmierzymy się po raz kolejny z najwyższym poziomem trudności. Tym razem jednak skorzystamy z "dobrodziejs
11:11👍 Świetna wiadomość, jeszcze w sierpniu wyjdzie odświeżona Miki, więc ten miesiąc będzie nostalgiczny ;) 09:52 Aż przypominają się stare czasy ;) Niech zrobią Contre Remastered :D 15:46😁 odpowiedzzanonimizowany50880374 Konsul Wciągną nas w przygody wir i w kłopotyMamy auta, laser i samolotyByć albo nie byćTu trzeba przeżyćKaczki! (uuu -uuu)Dzioby w górę, zgodnym chóremKaczki! (uuu-uuu)Raz na wozie, raz pod wozemKaczki!Czy-czy-czycha - ktoś tam w cieniu,trzeba zmykać w okamgnieniuA tu rety, razem braciaKaczki! (uuu-uuu)Dzioby w górę, zgodnym chóremKaczki! (uuu-uuu)Raz na wozie, raz pod wozemKaczki! (uuu-uuu)A więc dalej, w wir przygodyKaczki! (uuu-uuu) 17:15 Mam nadzieję, że nie będzie jakieś komedii z recenzją. Przeglądałem dzisiaj sieć w poszukiwaniu recenzji tej gry i przy każdej robiłem klasycznego - "game journalism in nutshell" czyli dziennikarstwo growe w śmieszne, żeby 12 latki, które przechodziły oryginał, były lepsze od współczesnych recenzentów sypiących niskimi ocenami na reedycję za zbyt wysoki poziom tak bardzo spadł poziom graczy...No ale dziwić się, ostatnio wyszła jakaś edycja oryginalnego Metroida w 2D to był płacz bo gracze nie wiedzieli jak grać (chodziło chyba o zwijanie się w kulkę). Brak tutoriali twoju mat. 20:47👍 00:49 Kupiłem dziś.. Coś pięknego.. Bałem się, że się znudzę pamiętając starą część.. Jak na początek sporo ciekawych rozwiązań.. Gra się wydaje trudna.. Szkoda, że obsługi joja nie ma jeszcze. 10:30😃 Niech odświeżą jeszcze Tiny Toon Adventures z NESa :D 08:33 odpowiedzhokr6 Legionista mam pytanie czy wam też nie zawsze działa ten pogo jump? strasznie to wkurzające jak próbuję zrobić i raz jest raz nie :/ 12:09 hokr, u mnie też czasami pogo jump się nie odpala ale nie denerwuje mnie to bardzo . juhas514, fajnie by było zobaczyć Tiny Toon Adventures w odświeżonej wersji 12:29 [5]Wykrakałeś, mamy recenzję gamespotu biadolącą na "nostalgia glasses". 15:50👍 Właśnie ją ukończyłem i muszę przyznać że jest naprawdę świetna jedyny minus to że jest naprawdę krótka. Jeden dzień grania max 4h gry i ukończone. Ale muzyka i kreska jak za dawnych lat świetna i bez kompromisów. Jak by była dłuższa dałbym pełne 10 ze względu iż wychowałem się na tej bajce i serii komiksów. Piękne wspomnienie przeszłości 20:44 Pogo jump nie jest zabugowany. Na początku należy wcisnąć przyciska odpowiadający za skok a dopiero potem ten odpowiadający za laskę. Włączając opcję hard pogo należy jeszcze wcisnąć strzałkę w dół (ta wersja była w oryginalnym Ducktales na nesa). Pogo jump rzez jednoczesne wciśnięcie obu przycisków był dopiero w Ducktales 2, które to wg. mnie jest dużo lepszą częścią. 05:06 Gra jest naprawdę fajna. Nie grałem w starą wersję. Nie lubię tego typu gier. Mimo to bardzo fajnie się grało. Przyjemna rozgrywka, ładna grafika i prosta, mająca sens fabuła. Jedyną wadą jest czas gry. Wyjątkowo krótki tytuł. Jak ktoś szuka luźnej gry na jeden, góra dwa wieczory, to polecam! 22:11👍 odpowiedzzanonimizowany9404123 Junior Gra, która przypomina stare dobre lata. Dawno nie grałem ostatnio w tak dobrą i trudną platformówkę, związku z tym nieraz trzeba było się zmobilizować i zaakceptować porażkę. Jednak są pewne rzeczy, które przydałoby się poprawić. Twórcy nie pokusili się o "widoczny" przycisk pominięcie cutscenek (trzeba wejść w menu w czasie trwania). Miałem również problemy przy atakowaniu. Laska nie chciała się aktywować (albo mam już starą klawiaturę, albo na serio jest problem ze sterowaniem). Nie licząc tych wad, gra jest naprawdę bardzo dobra i warta uwagi. Wszystko zostało oprawione w piękną grafikę. Fabuła jest oparta o znany serial animowany "Kacze opowieści", więc wiele osób będzie kojarzyć pewne przygody głónego bohatera, Sknerusa McKwacza. Jak dla mnie udany powrót gry z 1989 roku. 12:20 odpowiedzfrast37 Pretorianin takiego klasyka trzymam z dystansem, ponieważ sam klasyk uważam za trochę kiepski. Samo odświeżenie zostało wykonane raczej dobrze. Twórcy ładnie polepszyli(a wręcz stworzyli od nowa) silnik graficzny. Stworzyli wciągająca fabułę(a fabuła dość rzadko występuje w tego typu grach). Sama rozgrywka jest dość przyjemna ale i wymagająca(zakładam że podobnie jak sam oryginał). Nie wiem jak dla fanów oryginału, dla mnie dość dobra produkcja. Moja ocena - 7/10 12:42 jedyny minus to że jest naprawdę krótka. Jeden dzień grania max 4h gry i ukończoneZauważ, że w oryginale nie można było zapisywać gry : mi się osobiście bardzo nie podoba w nowej wersji. Znacznie bardziej wolę grafikę ze starej wersji. 21:02 Gra świetna, ale 14 eurasów za 2h48min grania to chyba jedna z gorszych możliwości wydania 50zł za niecałe 3 godziny gry... 21:18 Zapraszam do mnie na kanał MKTR na gre DuckTales 2 [link] 01:01 odpowiedzGeDo52 Pretorianin DuckTales Remastered to gra całkiem fajna,nawet przyjemna grafika w porównaniu z orginałem z plusów nalezy zaliczyc proste sterowanie ,ciekawe etapy,bossowie,muzyka,dzwiek, to głównie to ze gra jest zbyt prosta(zarówno poziom trudnosci jak i mozliwosci w grze) i bardzo krótka(gra starcza na niecałe 3 godziny).Ogolnie dobry remaster fanów platformówek ciekawa fajne jest poruszanie sie po planszy na włączonym cały czas pogo jump,wyglada to dosc zabawnie i jest troszke wymagajace dla palców:D post wyedytowany przez GeDo 2018-04-03 01:05:39 12:39 dajcie się zwieść, że jest to remaster gry DuckTales: The Quest for Gold, która zaliczana jest z jakiegoś powodu przez GRYOnline do jednej serii (ich błąd). Ja niestety dałem się wmanewrować, nie przeczytałem pełnego opisu gry (mój błąd), z którego dopiero wynikało, że jest to remaster zwykłej platformówki z 1989 na konsole NES. Platformówki, niczego więcej. Jeżeli ktoś oczekuje po tej grze wyłącznie platformówki, to nie będzie pewnie rozczarowany, ja niestety byłem. Dla mnie jedyny plus tej gry, to ładna grafika.
Synonyms of "raz na wozie, raz pod wozem" in Polish dictionary . łaska pańska na pstrym koniu jeździ, fortuna kołem się toczy are the top synonyms of "raz na wozie, raz pod wozem" in Polish thesaurus.
Choroba, czasu nie ma ostatnio na nic, ale nie będziemy się żalić, tylko prezentujemy retro newsy za miesiąc wrzesień i październik 2021. Jestem mocno zajęty, gdyż nastał czas szkoły i Montek poszedł na pierwsze zajęcia. Patrzę w jego plan zajęć a tam: znaczenie terenu szybkie i sprawne, Moon Patrol trening dla najmłodszych, ekwilibrystyczne łapanie w locie patyków, ludzkie budziki – jak odczytywać godziny, tolerancja wobec mniejszych psów, jak dobrze wypaść w transmisjach telewizyjnych (prezencja, utrzymanie lśniącej sierści, dykcja szczeku, zakaz lizania jajek), skoki na klatę włamywacza, jak wytrzymać wyczesywanie bez zjedzenia szczotki… Gruby szajs myśle sobie, ale chyba Montek podoła! Teraz już wiecie dlaczego się nie wyrabiam… A na poważnie to dużo czasu zajmuje mi Borsuk Retro Gry TV i ledwo się wysypiam, ale nie odpuszczam! Dobiliśmy ostatnio nawet do 1000 subów, yeah! Dobra, do rzeczy: w tych retro newsach będziecie mieć więc podsumowanie dwóch miesięcy (combo wrzesień + październik), a może w przyszłych wszystko wróci do normy. Przepraszam i zachęcam do lektury! ASTERIX & OBELIX: SLAP THEM ALL (PC, KONSOLE) Jasny gwint! Microids po reaktywacji ostro szaleje, Wydane lub zapowiedziane: Toki, Flashback 1 i 2, Smerfy, Garfieldy, Beyond the Steel Sky – po prostu chłopaki wyrastają na czołowego wydawcę indyków zakorzenionych w starych hitach! A do swojego portfolio dołożą jeszcze najnowszego Asterixa i Obelixa, który jest dosłownie remakiem kultowej chodzonej bijatyki od Konami z 1992 roku, znanej wtedy z salonów gier. Dwaj dzielni Galowie walą po mordach całe legiony Rzymian, w pięknej rysunkowej grafice, żywcem wyjętej z komiksów, czy filmów animowanych. Grałbym! MALASOMBRA (NES) A cóż to za dziwna nazwa? Jakaś nowa hiszpańska wędlina? Ostra pewnikiem? Hmm, jadłbym! A nie, nie… to nie kiełbasa, ino fajowa, a raczej przefajowa giereczka na NESa! To nawet lepiej się składa… Kolorowa, ładnie narysowana platformówka, w której jakimś młodym magikiem strzelamy fireballami z różdżki w różne insekty, przemierzając leśne ostępy. Oprawa video robi tu strasznie dobrą robotę, gdyż dzięki niej ta gra wygląda niczym 16-bitowy platformer. Czekamy! VICTORY HEAT RALLY (PC, KONSOLE) A to co? Maluch Racer powrócił? Nie, to Victory Heat Rally, czyli kolejny retro racer, który próbuje podbić serca miłośników gier niezależnych. Po zobaczeniu trailera stwierdzam, że nie jest to tylko żerowanie na nostalgii graczy, lecz kandydat na potencjalny hitek, wiecie taki mały hit! Autorzy reklamują go jako Neo Super Scaler Racing! Mi się to podoba, no i ten nasz Maluch taki taki tu słodki i milutki, a i grafika słodziutka! TOKI (AMSTRAD) TOKI – mój ty ulubiony gorylu, strzelający z pyska kulami niczym z karabinu maszynowego! Jak ja cię lubię chłopaku! Żeśmy popluli razem na arcadach i na Przyjaciółce, że hej! Pamiętasz to małpiszonie?! Fajowo było i to fest! Teraz przechodzisz testy w nowym, amstradowym wcieleniu, na prawdziwym sprzęcie, czyli rozumiem, że Twoja premiera na CPC jest blisko? No i fajnie, niech amstradowcy poplują trochę wspólnie z Tobą! Fajnie wyglądasz na tym CRT-ku poniżej, korowyś małpo jedna i wcale nie paskudnyś. Rzekłbym, że zajebisty goryl z Ciebie! CAVEMAN NINJA REMAKE (PC, KONSOLE) Szaleństwa Microids ciąg dalszy! Tym razem francuski wydawca wziął na tapet kolejnego fajnego szpila z salonów gier i przygotowuje (wraz z Mr. Nutz Studio) remake Joe & Mac Caveman Ninja. Nigdy nie byłem wielkim fanem oryginału od Data East (1991), ale wiem, że miał on swoich fanów, także na konsoli SNES, na którą wyszła jego konwersja oraz sequele. Podoba mi się styl grafiki zastosowany w remaku, podobny do odświeżonego wcześniej Tokiego. Chętnie sprawdzę ten tytuł w jakiejś promocji. METAL DRAGOON (MEGADRIVE) Kolejny must have z gatunku biegania z bronią zmierza na Segę Megadrive. Pięknie i nawet palec na spuście ani na chwilę nie mięknie! Po takich tuzach jak: Xeno Crisis oraz UltraCore – teraz czas na Metal Dragoona! Cholewcia, przypomina on mi skrzyżowanie Shock Troopers (gameplay, rozpierducha) z Metal Gear Solid (przerywniki fabularne, rozmowy pomiędzy bohaterami). Pewnikiem będzie to hit! STOKER (COMMODORE 64) Pamiętacie Smusia na Małe Atari? To zapomnijcie o nim natychmiast! Jak pięknie można narysować małego smoczka w 8-bitowej grze – pokazują nam twórcy Stokera! Jasny gwint, ja ciebie nie pierniczę, jak ten Miluś się rusza, jak cudnie narysowany i animowany, paskudny z ryjka trochę i słodki zarazem. Miazga! Ciekawe tylko, czy wielkość naszego smoka nie wpłynie na rozgrywkę i gameplay? Żeby to tylko nie była ładna gra do oglądania, a kijowa do grania. Za tym ślicznym platformerem fantasy stoi Rhys Clatworthy. IRENA GENESIS METAL FURY (MEGADRIVE) Ach ta Irenka! Śliczna z niej laseczka, a jej bimbały, latają mi koło nosa, jak siedzi w myśliwcu i niszczy pół wszechświata… O czym ja gadam? O kapitalnym shmupie horyzontalnym, który niedługo zawita na 16-bitową konsolę Segi. Piękna grafika, bardzo szybka akcja i Irena w swoim najnowszym samolocie kosi wrogów krocie… Czadzik! GALAGA (ATARI XL/XE, COMMODORE 64) Kultowa strzelanina jednoekranowa od Namco wyląduje niedługo na Małym Atari. Konwersja jak na chwilę obecną zapowiada się całkiem przyjemnie i w sumie – nie dziwi to nic, gdyż ten ponadczasowy tytuł powinien udźwignąć każdy mikrokomputer. Poniżej filmik z wersji na Atari XL/XE, zaś całkiem niedawno była też premiera konwersji Galagi na popularnego Komcia 64. Grałem w nią na swoim kanale i cóż mogę powiedzieć – zacna edycja. Brać i grać. Aha, Komoda w zeszłym miesiącu otrzymała też konwersję Galaxiana. No i fajnie. SOULS KEEPER (MSX / MSX2) Japońskie komputerki MSX i MSX 2 to naprawdę fajne maszynki. Udowadnia to Strażnik Dusz, którego można już zamawiać w preorderze. Kolorowa, komnatowa, platformowa gra run and gun z przyjemnym klimatem science fiction wymieszanym ze zjawiskami paranormalnymi. Może Nekroskop zdobędzie jakieś demo tego szpila do czasu ogrywania przez nas groteki MSX’a 1 i 2 w Gramy na Gazie? BOULDER DASH (VIC – 20) Legendarny logiczny hit Boulder Dash (ktoś nie zna?) zmierza w końcu w bardzo dobrej wersji na Commodore VIC-20. No i super, gdyż każdy komputerek zasługuje na fachowe przygody Rockforda. Gra ponoć do działania będzie potrzebować rozszerzenia pamięci do 32 KB. Po tym co widzę, będzie to gra na medal! DREAD (AMIGA 500, ATARI STE) Wypłynęło pierwsze tech demo gry Dread, czyli klona Dooma na poczciwą Amigę 500 i prezentuje się ono wybornie, oczywiście jak na skromne możliwości klasycznej Przyjaciółki w temacie gier FPS. Dreada widziałem w akcji na ostatnich Retrospekcjach i muszę przyznać, że robi on bardzo dobre wrażenie. Poniżej na filmiku KK/Altair testuje tego szpila na Pięćsecie, a gra ponoć zmierza także na Atari STE. BUBBLE QUEST (AMSTRAD+) Co się wyprawia na tym Amstradzie, się pytam?! Takie piękne gry na 8-bitowym sprzęcie? Przeca ten tytuł wygląda niczym Limbo z bąblem zamiast chłopca! Dokładnie. Grafika i kopalnie jak w nieśmiertelnym hicie od PlayDead, a sterujemy bańką mydlaną, bąblem jakimś. Fajowe! ROBOT JET ACTION (COMMODORE 64) Wielokrotnie pisaliśmy już o tym polskim świetnym platformerze, który zmierza na C64, ale niedawno pojawiła się kolejna zajawka z gameplayem tego tytułu. No i co? Kurde bele, ale to będzie sztos giereczka! Fachowa grafika, wielcy przeciwnicy, świetna muzyka, grywalnosć rodem z Bomb Jacka przeniesionego w świat sceince fiction. Szykuje się po prostu HIT! Czekam z niecierpliwością na zakończenie prac nad tym projektem i na pewno zakupię go w wersji cyfrowej (a może i fizycznej?). Głównym autorem gry jest Carrion znany z DAEMON CLAW (AMIGA, PC) Niesamowicie (nie zalewam!) wyglądający platformer fantasy połączony z naparzanką, czyli Pazur Demona doczekał się nowych filmików z gameplay’u. Powiem wam tylko tyle – jest MOC! A sama gra wygląda jakby urwała się ze SNES’a, czy wypasionego automatu arcade! Uwaga – 60 kolorów na ekranie na zwykłej Amidze 500 z 1MB RAM, a do tego wszystkiego do ekipy twórców dołączył legendarny muzyk z Team 17 – Allister Brimble! Wow, człowiek odpowiedzialny za muzykę w takich hitach jak: Project X, Superfrog, czy Alien Breed powróci zapewne ze świetnym soundtrackiem, który wpadnie w ucho na zawsze… Czekam! GACEK (ATARI XL/XE) Zostańmy jeszcze przez chwilę przy Bomb Jacku, który przecież zmierza na Małe Atari – ukryty pod kryptonimem Gacek. Hejże, hola, przeca już jeden Bomb Jack był na Atarynę i to na dodatek bardzo ładny i świetny muzycznie? Ano był, jednak troszkę niedorobiony jeżeli chodzi o wierność gameplayu i proporcje ekranu (nie możność przeskakiwania wrogów na najwyższych podestach, czy skakania obok platform z lewej strony planszy…). Teraz Shanti77 (autor The Last Squadron) stworzył na konkurs ABBUCa – możliwe jak najbardziej wierną konwersję Bombowego Jacusia i już po filmie widzę, że będzie to świetna i bardzo wierna oryginałowi produkcja. Czekam z utęsknieniem, gdyż gra będzie upubliczniona dopiero po ogłoszeniu wyników konkursu ABBUC. ALWA’S AWAKENING (NES) Znana mi dobrze z PS4 metroidvania zatytułowana Alwa’s Awakenig zmierza w wersji cyfrowej oraz fizycznej na 8-bitową konsolę Nintendo. I w to mi graj, bo oryginał i tak był mocno wzorowany pod względem oprawy audio / video na szpilach znanych z Pegasusa, Famicoma, czy NESa. Od początku widać było, że autorzy przygód tej młodej czarodziejki są zakochani w pierwszej, domowej konsolce Nintendo. Czekamy! KOWALSKY’S FURY 2 (ATARI XL/XE) Pamiętacie Gniew Kowalskiego? Swego czasu przeszliśmy go z Profesorem Larkiem nawet całego i zrecenzowaliśmy tego komnatowego run and guna na naszych łamach. Niezła, choć nie rewelacyjna gra, ale z dużym potencjałem. W sequelu swoich przygód Kowalski zasuwa ciągle w prawo i bardziej niż poprzednio przypomina rasowego przedstawiciela gatunku biegania z bronią. O jakości gry przekonamy się po ogłoszeniu wyników Konkursu ABBUC, gdyż tytuł ten został napisany przez Gorgha na ten event. Całość przypomina mi trochę Invasion of the Zombie Monsters ze Spectrum i Amstrada. Szkoda, że animacja skoku Kowalskiego na Atari jest taka sztywna… PRINCE OF PERSIA (ATARI XL/XE) Książę Persji doczekał się w końcu premiery na Małe Atari 26 października 2021. Długo wyczekiwana gra okazała się… przezajebista! Powiem tylko tyle: to najlepsza konwersja tej gry na sprzęty 8-bitowe i jedna z najlepszych gier w historii 8-bitowego Atari… Rensoup to prawdziwy mistrz programowania, a w stworzeniu tej gry pomagali mu także: TIX (postacie + pokój księżniczki), Miker (muzyka + efekty dźwiękowe), VinsCool (kolejne muzyczki), Emkay i Makary (dodatkowe efekty dźwiękowe), Superrune – obrazek tytułowy. Ta gra wygląda i rusza się przepięknie i jest baaaardzo grywalna… Jeszcze nie przeszedłem! Poniżej nasza premiera gry w Gramy na Gazie! ACTRAISER RENEISSANCE (PC, PS4, SWITCH) A to ci niespodzianka! Bardzo dobry platformer bitewny Actraiser doczekał się remaku w pięknej oprawie graficznej 2D i w wysokiej rozdzielczości na nowe konsole i PC! Oryginalnie gra wyszła na Super Nintendo w 1990 roku i z jednej strony przypominała klimatem takie produkcje jak Ghosts’n Goblins (zamiast Artura walczyliśmy aniołem), a z drugiej dodawała jeszcze elementy strategiczno – ekonomiczne, rozgrywane na dużej mapie ukazanej z lotu naszego anioła. Osobiście bardziej niźli pierwowzór – podoba mi się sequel Actraisera wydany w 1993, ta przygoda ma mroczniejszy klimat! Jednakże bardzo chętnie sprawdzę Actraiser Renesans na PS4! BRILEY WITCH CHRONICLES (COMMODORE 64) Sarah Jane Avory ma niesamowity talent, umiejętności oraz wielkie chęci i nie waha się ich używać do tworzenia nowych gier na Komodę. Shmupy? Proszę bardzo: Zeta Wing, czy Soul Force to przecież debeściaki. A może teraz droga panno zrobiłabyś ślicznego drużynowego RPG’a z systemem walki wzorowanym na sławnym Final Fantasy? – Mówisz i masz, tylko potrzymaj mi piwo! – odpowiada Sara i dostarcza prześwietnego, rozbudowanego, pięknego JRPG’a opartego na własnych książkach o przygodach nastoletniej wiedźmy. Skąd to wiem? Premiera gry była kilka dni temu i zdążyłem nabyć ten tytuł w wersji cyfrowej za 9,99 dolara oraz pograć w niego na swoim kanale Retro Borsuk. Poniżej filmik, a samą grę po rozegraniu początku – oceniam co najmniej bardzo dobrze, takiej jakości w JRPG na 8-bitach jeszcze nie było… DIABLO II RESURRECTED (PC, KONSOLE) Blizzard zaskoczył większość graczy (albo i nie) i na Blizzconie przedstawił trailer odświeżonej wersji jednego ze swoich największych hitów, czyli Diablo II. A we wrześniu odbyła się premiera tej gry i krytycy są z niej bardzo zadowoleni (średnia około 80% na Metacritic), zaś gracze bombardują ją ocenami 0 na 10 (średnia 20% w wersji na PC!). A dlaczego? Jak to napisał jeden gracz na pewnym portalu: – Nie jest źle! Czekałem tylko 20 minut w kolejce na serwerze żeby zagrać… Nie wypowiem się na temat jakości nowej edycji Diabelstwa II, gdyż jeszcze w niego nie grałem, ale tak długie oczekiwanie na rozgrywkę chyba spowodowałoby, że oddałbym ten tytuł Blizzardowi i zażądał refundacji… Gra zawiera ponoć wszelkie wcześniej wydane dodatki, a także grafikę podniesioną do dzisiejszych standardów: na przykład rozdzielczość 4K oraz 60 klatek na sekundę. Fajnie to się wszystko rusza i przyjemnie wygląda, ale naprawcie rozgrywkę online… DAGGERQUEST BIELANY (ATARI 2600) Bardzo ciekawy projekt pojawił się na Atari 2600! Gra DaggerQest Bielany (autorstwa Marcina „Whipa” Łapińskiego) to przygoda, w której gracze mogą znaleźć skarb zarówno na ekranie telewizora (przechodząc grę), jak i w prawdziwym życiu. Jak to? Ponoć na Bielanach ukryta jest prawdziwa skrzynia z kosztownościami, zaś wskazówki jak ją odkryć czerpiemy właśnie z rozgrywki w DaggerQuest. Pomysł naprawdę ciekawy, tytuł ten jest inspirowany jest grą SwordQuest, zaś pomysł ze skarbem pochodzi ze stareńkiego turnieju Atari. Wszystkiemu towarzyszy prześwietny trailer oraz przepiękne wydanie gry, w bardzo, ale to barzo ograniczonym nakładzie. Pozdrawiamy autora! MONSTER CATCHER / SPACE COLLECTION (COMMODORE 64) Polski wydawca gier na Komodę, czyli BOBR GAMES – zaatakował naszą skrzynkę mailową informacją o wydaniu dwóch nowych kartridży. Pierwszy to Monster Catcher – dynamiczna gra akcji dla jednego gracza, zainspirowana przez takie produkcje jak Rodland, Bubble Bobble, czy też Smash TV. Grałem w to przez chwilkę w Borsuk Retro Gry TV w Przeglądzie Nowości na C64 i całkiem mi się podobało! Drugi cart to zestaw 4 gier o tematyce kosmicznej: jednej zręcznościówki przygodowej zwanej Bablylon’s Ark, jednej gry logicznej Space Planters i dwóch fajnych strzelanin: Flying Saucers oraz Space Firehawk. Poniżej trailer. LOS AMORES DE BRUNILDA (AMSTRAD, ZX SPECTRUM, MSX) Przepięknie prezentująca się gra action adventure ukazana z lotu ptaka, czyli Miłości Brunhildy – właśnie ukazała się na Amstrada. Wcześniej tytuł ten zdobył uznanie graczy i krytyków na poczciwym ZX Spectrum oraz komputerze MSX 2 i nie dziwota – wystarczy zerknąć tylko na filmik Sabermana – by docenić jak pięknie Brunhilda się prezentuje! Śliczna grafika, wpadająca w ucho muzyka, wybitny pixel art, a wszystko w klimatach Zeldy. Grałbym w to cudo od Retro Works (twórcy wersji amstradowej). GEAR SHIFTERS (PC,KONSOLE) Bardzo ładne pod względem oprawy graficznej oraz emocjonujące pod względem rozgrywki (walka na drodze!) wyścigi samochodowe z widokiem z góry – zwane Gear Shofters ukazały się na wszystkie najnowsze platformy: od PC, poprzez poprzednią generację (PS4, Switch, Xone) i aktualną (PS5, Xonex). No i jak moje wrażenia? Kurde bele to jest kozak giera, strasznie przypomina mi kultowe swego czasu Death Rally (PC), czy Super Cars II (Amiga, Atari ST). Czekam na promocję i bierę ;-). TOTORO 64 (COMMODORE 64) Wybitna animacja Hayao Miyazaki’ego o dzieciach zaprzyjaźniających się z dziwnymi, lecz urokliwymi stworami zamieszkującymi pobliski las, czyli Mój Sąsiad Totoro doczekała się hołdu na Komodzie – w postaci malutkiej gierki. Jest to typowa zręcznościówka na punkty, w której główne role grają wielki i mały stworek – znani przyjaciele dzieci z arcydzieła Studia Ghibli. Można zagrać, ale lepiej obejrzeć ten legendarny film, a może i całą filmografię Miyazakiego. Marsz do telewizora! FINAL ASSAULT (ATARI XL/XE) Każdy retro sprzęt ma swojego Dooma, czy Wolfensteina, więc Małe Atari nie może być gorsze! Z podobnego założenia wyszedł Robert Pecnik i dostarczył kilka dni temu Final Assault, strzelaninę FPS z pełnym, trójwymiarowym obracaniem ekranu, osadzoną w świecie science fiction, w którym walczymy z dronami i innymi robotami. Gra pod względem technicznym jest pewnym przełomem na tym 8-bitowym mikrokomputerze (szybkość działania), ściany są nawet oteksturowane (niektóre nawet animowane!), zaś całość zasuwa płynnie nawet na komputerach z 64 KB pamięci RAM. Grywalnościowo już tak wybitnie nie jest, ale powiem szczerze, że kiedy grałem w ten tytuł na swoim kanale – nawet zdążył mnie trochę wciągnąć. Silnik raycastingu działa w 25-30 klatkach na sekundę, mapa gry jest naprawdę duża, występuje tutaj 5 rodzajów broni i 3 rodzaje przeciwników oraz końcowy boss. W trakcie naszej misji można znaleźć 11 przedmiotów, 5 przedmiotów interaktywnych, a nawet zniszczalne ściany. Co mi się szczególnie nie podobało? Kolor sufitu oraz podłogi strasznie zlewa się z kolorem ścian, przez co na dużym telewizorze gra staje się mocno nieczytelna. Poniżej trochę mojej rozgrywki. SIEMB CHRONICLES – ARKOS THE TRAITOR (AMSTRAD) Patrzajta jaka cudna strona tytułowa najnowszego run and guna na Amstradzika! Fajowa, co nie? Kobitka i jej walory także, tylko wygląda ten ekran niczym zrzynka z Luisa Royo, albo Chrisa Achilleosa… A sama gra? Także fajowa i to bardzo! Zasuwamy naszym umięśnionym karkiem ciągle w prawo (Repip, ktoś zrobił grę o Tobie!) skacząc po platformach i strzelając do wrogów. Przypomina mi to troszkę jakby Rubicona na Amigę. Jak wstępnie oceniam tego szpila? Jestem na tak, gdyż na Amstradzie brakuje gierek tego gatunku. Za całość odpowiada ESP Soft. ENGEEM (PC) Zerkacie na miniaturę z filmu poniżej i myślicie pewnie, że to gra na Spectrum? Ja też tak myślałem, jednakże ten inspirowany Exolonem i Jetpackiem run and gun jest tylko (albo i aż) hołdem dla poczciwego Spektrusia. Nie będę ukrywał, że cholernie podoba mi się jego stylistyka i oprawa graficzna, czekam więc na wersję konsolową tego sztosiwa i będę w nią grał! ARKANOID (C PLUS 4) Co to dużo gadać… Skromniutki mikrokomputerek Commodore Plus 4 otrzymał świetny port nieśmiertelnego klasyka od Taito, czyli Arkanoida. Paletka i piłka kontra klocki i ewentualni przeciwnicy. Po drodze wspomagamy się ewentualnymi power’upami. Zresztą, czy jest ktoś pośród retro graczy, kto nie kojarzy Arkanoida? Fajnie, że skromna biblioteka tej maszynki poszerzyła się o kolejnego must have’a. Ładna konwersja! EWE WOZ ERE DX (COMMODORE 64) Co tu się odpiernicza do jasnej ciasnej? Jakaś owca – łowca pędzi na złamanie karku, skacze i strzela laserami do kosmitów! Wszystko zaprezentowane z profilu, w bardzo przyjemnej oprawie audio-wizualnej i przypomina Defendera, tylko że bieganego i to na racicach! Pomysłowe, zwariowane, całkiem przyjemne to dziwadło i nawet grywalne, ale w sumie bardziej popierdółka niźli hit. Wiem, gdyż grałem trochę w ten tytuł w Borsuk Retro Gry TV. Aha, jak spada Wam energia to żryjcie trawę! THE FALL OF THE PROMETHEUS (MSX) Upadek Prometeusza to bardzo ładna i kolorowa wariacja na temat Robbo osadzona w greckiej mitologii, która właśnie została wydana na MSX’a. Naprawdę urocza grafika, ciekawe zagadki, i mitologiczny bestiariusz to niewątpliwe plusy tej produkcji. Grałbym i chciałbym widzieć ten tytuł w naszym Przeglądzie Gier na MSX/MSX2, który odbędzie się w Gramy na Gazie! Słyszałeś to Nekroskopie? Uzupełniaj grotekę! DUCK TALES (ZX SPECTRUM) Dzioby w górę, zgodnym chórem, Kaczki! Uuu-uuu! Raz na wozie, raz pod wozem, kaczki! Pamiętacie to? Jak nie, jak tak i pewnie zagrywaliście się także w świetnego platformera opartego na Kaczych Opowieściach, wydanego na konsoli NES / Pegasus w 1989 roku? Jak nie, jak tak! No to teraz możecie poskakać kaczorami na stareńkim ZX Spectrum, gdyż N10Team dokonał konwersji tego przeboju, i to dobrej konwersji! No to co, jadymy teraz całość piosenki? Jak nie, jak tak! Wciągnął nas przygody wir i kłopoty, mamy auta, laser i samoloty, być albo nie być, tu trzeba przeżyć! Kaczki! Uuu -uuu! Dzioby w górę, zgodnym chórem, Kaczki! Uuu-uuu! Raz na wozie, raz pod wozem, Kaczki! Czy-czy-czycha – ktoś tam w cieniu? Trzeba zmykać w okamgnieniu, a tu rety, razem bracia, kaczki! Uuu-uuu! Dzioby w górę, zgodnym chórem, Kaczki! Uuu-uuu! Raz na wozie, raz pod wozem, Kaczki! Uuu-uuu! A więc dalej, w wir przygody, kaczki! Uuu-uuu! RETROSPEKCJE ZA NAMI! 23 października 2021 odbyła się w Krakowie kolejna edycja bardzo udanego zlotu dla retro maniaków zwanego Retrospekcje. Byłem tam wraz z WojTem, Nekroskopem oraz Bocianu (i jego kumplami) i bawiliśmy się przednio. Znaleźliśmy tam masę najróżniejszych sprzętów: od maszyn arcade w formie bartopów (piękne cudeńka), poprzez Małe i Duże Ataryny oraz Komody i inne leciwe retro konsole oraz komputery. Najbardziej utkwiły mi w głowie: szybki przegląd groteki na MSX 2, który zrobiłem wraz z Nekroskopem; rozmowa z autorem świetnej polskiej gry na Segę Master System zwanej Tower of Sorrow; oraz testowanie nowych joysticków firmy Uni-Joy w Sensible World of Soccer. No i oczywiście rozmowy z Bocianu w trakcie podróży na / i ze zlotu. Super impreza! Poniżej krótka zajawka nakręcona amatorsko z ręki, bo przeca Borsuk inaczej nie umie… DŻOJSTIKI FIRMY UNI-JOY Na filmiku powyżej możecie zobaczyć przez chwilę obszerne stoisko firmy Uni-Joy, która testuje na graczach swoje prototypowe dżojstiki. Z wyglądu przypominają one klasyczne dżoje firmy QuickJoy, czy Quickshot, a dokładniej mówiąc – modele z przyciskami w drążku sterowym (spust i kciuk). Do testowania użyczono kilkanaście różnych wariantów dżoja, z różnym stopniem twardości mikrostyków. Miałem w rękach cudeńko najtwardsze (takowe lubię) i wrażenia z obcowania z nim mam bardzo pozytywne. Jako doświadczony gracz – wrzuciłem ten kontroler na wysokie obroty w Sensible World of Soccer (pojedynki z Nekroskopem na Retrospekcjach w Krakowie), która to gra wiadomo – wymaga wyjątkowej wręcz precyzji i bardzo szybkiej reakcji. Martwa strefa w kontrolerze nie jest tu mile widziana… Po półtoragodzinnych testach oceniam tego sticka bardzo dobrze (o niebo lepszy od Matta (nie dziwota), i lepszy od podstawowych, podobnych modeli z ery 8 / 16 bit, a gorszy od kultowego Top Stara). Zalety: świetna precyzja, wytrzymałe mikro styki (chociaż Nekroskop fire popsuł…), dobrze leży w dłoni, wygoda, pomimo braku przyssawek ani razu się nie przewrócił, czy nie przechylił (guma w podstawie dżoja), dwa kable (USB i DB9, ale czy pełne wersje też będą miały dwa, czy tylko testowe?). Wady: fire na kciuk to ozdoba, a nie wygodny przycisk (jak zawsze w tego typu dżojach), drążek delikatnie kręci się wokół własnej osi pionowej, wolałbym model ala Megastar (nie preferuję strzelania spustem w dżojach). Kwestią kluczową co do oceny jakości tej maszynki – będą trzy aspekty: cena, wytrzymałość oraz finalna obudowa (z czego będzie zrobiona?). Modele testowe były chyba drukowane na drukarce 3D. Na chwilę obecną polecam, ale odpowiedzialności nie biorę jakby Uni-Joye szybko się psuły… Potencjał olbrzymi. – Przegląd | BloodRayne: 1 i 2 oraz Betrayal [LukegaX] – Gramy na Gazie | Halloween 2021 LIVE [Larek i Borsuk] – Przypominajka | HiScore i Baza Gier – Remont [WojT] – Recenzja |NBA Street [repip] – Recenzja| The 3RD Birthday (PSP)[Keczup] – Publicystyka| Dzieje EA BIG #1 [repip] – Publicystyka| Wgrywamy Grę z Płyty Winylowej na Atari![nowy80Retro] – Retro Bingo| 5 Edycja Update #3 [praca zbiorcza] – Recenzje| Gears of War + Remake [Borsuk] – Film |Free Guy [Prezesowa] – Publicystyka |Piepacker – Kanapowe Granie Multiplayer Online [WojT] – Turniej| Mistrzostwa Polski w SWOS’a (Amiga) [Borsuk i ekipa] – Recenzje | Sonic The Hedgehog 1 i 2 (Sega Megadrive) [LukegaX] – Recenzje | Another World Remaster, Flashback Remaster, SOTB Remake (Multi) [Borsuk] – Gramy na Gazie | Bajtkowa Lista Przebojów #2 [Larek i Borsuk] – Gramy na Gazie |LAURA – Nowe Etapy – Rozstrzygnięcie [Larek i Borsuk] – Recenzje| Nixy, Fold’em 2, Jump Out (C64)[WojT] – Gramy na Gazie | Fanka Larka i Borsuka Na Żywo! [Fanka, Larek, Borsuk] – Retro Rozmaitości| Sierpień 2021[Borsuk] – Ulubione Gry Borsuka #8 |Xbox 360 + Multiplatformy [Borsuk] – Retro Bingo| 5 Edycja Update #2 [praca zbiorcza] – Recenzja |Project Zero / Fatal Frame (PS2, Xbox) [Keczup] – Publicystyka |Future Racery wg Repipa [Repip] – Recenzja| Recenzja | Banjo Tooie (Nintendo 64) [Valoo Smok]
Wilki Teraz powiedz "nie" lyrics: Drogę do nieba - raz na wozie / Raz pod wozem - znasz / I za pieniędzmi Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски Українська العربية فارسی
Autor Wątek: Raz na wozie raz pod wozem... (Przeczytany 3585 razy) Ruda sorki jwzeli byl juz podobny watek... piszcie o swoich (malych, heh) niepowodzeniach i przedewszystkim o sukcesach!!! i jak do nich dojsc a jak unikac wpadek. rady na wszyyystkie tematy (oczywiscie konskie) mile widziane Zapisane Moje duże niepowodzenie spowodowane własna głupotą to:Wisadłam na konia po 3 miesiacach stania z nadzieja ze jakos to szło nam od samego początku,umiałam jeszcze mniej niz umiem do przodu,dosyc młody wtedy był jeszcze srednio nauczony,ja sztywna,on sztywny,miałam jeszce niestabilna reke,poza tym nei umiałam postawic na sie tym ze kon mnie szalenie poniósł,ja spanikowałam,spadłam a on mnie poturbował tym chciała zrezygnowac ale ocziwscie nei zrezygnowałam Kolejne niepowodzenie wg mnie ostatnio na zawodach(co parwda wewnetrznych)konkursik 80cm wydaje sie niski ale poejchałam to bez przygotowania praktycznie bo skakałam tylko pojedyncze 80 z raz czy dwa moze koło jednym okserze prawie spadłam bo oczywscie nie wyliczyłam sobei tempa ani fuli i konio sie musiał z daleka rozgrywka 90 to juz w prawda zajełam 4 miejsce ale to dlatego ze kon wyjatkowy do to jechała na styl to by mnie chyba wywalili No a powodzenia...hmm...duzo było takich drobnych,nie chce mi sie na kazdej jeźdzuie zdarzaja sie małe powodzenia i niepowodzenia i różne szczeghóły które wychoddza raz lepiej raz upadków było z soboty jak wpadłąm na stojak od prtzeszkody i dostałam w czoło i pare innych miejsc. Zapisane Princessa Zapisane Forum Zwierzaki moimi największymi niepowodzeniami są chwile zwątpienia, kiedy zastanawiam sie czy nie lepiej byłoby rzucić to wszystko w diabły Zapisane Princessa o to tez...czasem mam takie uczucia ze po co ja to robie jak jestem beznadziejna...ale nie umialabym...robie to co kocham i mam swoje marzenia oraz plany...nie moge tego tak rzucic i sruu... Zapisane Raven Zapisane Ja zazwyczaj jak siadam na konia poz jakims wzgledem trudnego to jest tak ze przez sekunde mysle k** po co ja to robie?ale za momencik biore sie w garsc i ćwicze do rezygnuje dopiero wtedy jesli cos mogłoby zagrazac mojemu zyciu,bardzo zadko sie cos takiego ludzi mi mówiło ze jestem wytrwała i "twarda".Moze prawda mzoe nie,przynajmniej staram sie taka byc Zapisane ja jak narazie mialam 3 upadki (w tym 1 zeslizg) tyż. Ostatnio we wtorek wogóle mi nie szło! źle siedziałam, wogóle popełniałam błędy takie że masakra. Nie wiem czemu Na szczęście w czwartek juz było ok. Zapisane Cieciorka A miałyście kiedyś jakieś urazy do np. galopu? Ja osobiście nie, chociaż po pewnym mocniejszym upadku nie byłam pewna czy dam radę, ale często jak ktoś mocno oberwie to później się trochę boi... jak było z Wami? Zapisane Forum Zwierzaki Princessa Zapisane Ja miałam wieeelkiego stracha przed galopem. Pewnie dlatego, że kiedyś jak ćwiczyłam półsiad w kłusie na wielkim maneżu klacz poniosło i zaczęła galopować, nie wiem czy to nie cwał był, ale nie wiem. Klaczka była znana z tego że w galopie niewygodna i szybka, a ja nie uczyłam się jeszcze galopu. Poleciałam do przodu, ale nie spadłam, byłam "przyklejona" do szyi. Dzisiaj wiem, ze było to najgorsze co mogło byc, mogłam wpaść pod nia itd. ale wtedy o tym nie myślałam Dopiero po jakimś czasie udało się ją zatrzymać... Ale uraz pozostał. W nowej stadninie proponowano mi naukę galopu po pierwszych lekcjach, ale odkładałam na później. Po pierwszym razie spodobało mi się, ale niespecjalnie. Bałam się puścić siodła... Później jak puściłam spodobało mi się, ale nie mogłam zabardzo etgo załapać. Później zaczęłam robić postępy w galopie, nadal nie jest idealnie, ale bez porównania do sytuacji sprzd kilku miesięcy, gdzie trzymałam się siodła i byłam sztywna. Raz spadłam w momencie przechodzenia z kłusu do galopu [nienawidzę tego momentu], na dodatek koń odskoczył i jakoś tak wyszło. Najgorsze było, jak mialam zagalopować, a sie bałam. Na poczatku dawałam wodze i przykładałam łydki jak do galopu, koń zaczynał galopowac, a ja ściągałam wodze i koń przechodził do kłusa Raz po 3 lekcji [jeden zeslizg i gleba zaliczone] poszlysmy na wiekszy manez [oczywiscie na lonży], bo na małym cos tam było. Strasznie się bałam, nie mogłam nawet dotknać ucha, a o polożeniu sie na zadzie nie bylo mowy! Nie wiem czemu sie tak bałam, od początku przeczywałam że mi nie wyjdzie. Nastepnego dnia było już ok A galop to kocham na mojej ulubionej kobyłce Pierwszym duzym koniem na którym galopowałam [galopu uczylam sie na kucu] byla Iska [w skrócie] ale ona galop ma taki niewygodny, ze chyba wszyscy "podskakują" w siodle Wtedy podobało mi się, ale jak zagalopowałam na innym koniu to bez porównania Zapisane co do moich urazów to miałam uraz do galopu po tym jak mnei pewnein kon 2 razy bardzo poniósł i wpadłam mu pod uraz do galopu tylko nie zdazyłam pzrełamac urazu o tego konai bo został troche urazu do czyszczenia tylnych kopyt bo pewna klacz troche kopała a ja nie umiełam dobzre kopyta złapac i była teraz umiem i jest git Po ostatnim upadku na stojak d przeskzody myslałam ze bede miała mały uraz do skoków ale nie w piatek konia mi zajeli to wziełam klacz która chodizła w cały swiat,teraz jest troche lepiej ale duuuzo pracy przed sie czasami okropnie co mnei dprowadzało poprostu do wisiałam jej na ryju,zreszta ja mam delikatna jak jej odpuszczałam to szła z głowa strasznie nisko, galpie doprowadzałysmy sie do porzadku chyba z 10 min zeby to jakos paroma wzgledami jednak bardzo sie poprawiła i to mnei do młodych i srednio nauczonych koni trzrba miec jednak maaase sobote mój ukochany tego konia Szedł stawac deba pare razy czym sie zreszta za bardzo nei przejełam bo generalnie jest spokojny ale jak to łogr czasami cos tam mzoe mu odwalic i to normalne sie ze własnie wtedy przyjechał nowy kon i on go póżneij było galopie coraz lepiej nam wisze jzu mu tak na pysku tylko staram sie bardziej dosiadem kontrolowac czasamiw ychodzi a czasami tez przejscia step-galop-step,stój-galop-stój, zmiany nogi ze 2 razy w takim koniu jeździc to sama mi sie chce jezdzic! Zapisane o sory to nie moja siostra tam wyzej tylko ja oczywiscie Zapisane Princessa no wlasnie tak czytam i patrze..anka na koniach? o Newada to ja widze postepy sie robi zreszta ja tyz xD Zapisane Zawieszala sie czasami okropnie co mnei dprowadzało poprostu do wisiałam jej na ryju,zreszta ja mam delikatna jak jej odpuszczałam to szła z głowa strasznie nisko, czytam... jak to dokładniej czułaś? cały czas parcie na wodze? bo kwestia wychodzenia do ziemi tak jakby koń zamierzał wręcz wąchać ziemię na rzuconej luźno wodzy jest jak najbardziej pozytywnym objawem... Zapisane Forum Zwierzaki Acha no to tym ze to nei było tylko na luźnej jej dlatego ze bałam sie ze jej za bardzo wisze na ryjku i ze przez to ona sie jest młoda i średnio siedzi na niej kltos poczatkujacy co sie zadko zdaza ale czasami z braku innego konia akurat ktos taki na niej ejzdzi,to jazda wyglada jakby soebie klaczka chodziła po pastwisku No ale do to czułam mneij wiecej tak jakby odpuszczała lekko w pysku i wszystko spok (wtedy nie napierałam bardziej na wodze tylko pozostawiałam tak a wrecz delikatnie otwierałam reke zeby czuła ze tak jest jej wygodniej)Ona momentami w takim lekkim zganaszowaniu(dodam ze nie ganaszowałam jej na siłe tylko przy normalnej wodzy ona troszeczke odpuszczała)jakby schodziła w dół i szła taka zawieszona,czasami sie zaraz podnosiła czasami własnie nie wiem czy miałam jednak za mocną wodze i czy powinnam jej odpuszczac maksymalnie w tych momentach kiedy sie wiesza czy trzymac reke raczej normalnie zeby sobie nie myslała ze moze sobie robic co jej sie zywnie na nia siadłam po jakiejs dziewczynce poczatkujacej z która klaczka robiła co poczatku ze mna tez próbowała kombinowac to dałam łydke,lekkiego bacika raz i sie zorientowała ze nie przejda te prawie jak w zegarku,(jak na nią oczywiscie) głowe trzymała normlnie na własciwym miejscu nawet w takiem zganaszowaniu normalnym mozna powiedziec,nie kombinowała miałam normalną,w sumie dosyc mocną ale tez bez zywym kłusem,dosc intensywnie do było tak jak powinno byc biorac pod uwage jej mozliwosci. Zapisane żebyśmy się dobrze rozumieli..widzisz tu nie jest taka oczywista sprawa kiedy oddac kiedy nie... ogólnie rzecz biorąc jeśli starasz się jechać na kontakcie a koń wali ci sie na rękę chamsko że aż cię bolą to nie mozesz jej oddawać i pozwolić na takie uwalanie się, w tym momencie półparady i energicznie do przodu, masz od tago bacik i ostrogi żeby nie pozwolić jej upaść na twoją rękę, zawsze każde działanie ręki, to z jaką siłą działamny musi mieć poparcie w odpowiednio silniejszym działaniu dosiadu i całej reszty, w takim przypadku sprawdza sie też czarna wodza bo koń sam sie przekona że nie ma na czym się najzwyczajniej uwiesićinna sprawa jeśli oddajesz wodze lekko a koń za nią podąża ale tylko tyle ile mu pozwolisz... poprostu nic innego jak zucie z ręki, wydłużasz wodze koń też sie wydłuża ale nie ma napierania czy uwalania sie i bez problemu mozesz wrócić do ustawienia i takie chodzenie z nosem przy ziemi i wychodzenie w dół i do przodu jest prawidłowe i pożądanechodzi mi o coś takiegojak najbardziej prawidłowe i pożądane ale bez napierania na wędzidło, przy energicznym ruchu naprzód i na tyle koń w dole na ile mu pozwala jeździec, bez problemu na podniesienie... dobrze zrównoważony i rozluźniony koń będzie szedł nawet z nosem przy samej ziemi w każdym chodzie Zapisane Zapisane Nanami A ja myslałam, ze takie jest nieprawidłowe... Bo ganaszowanie zawsze mi sie wydawało, ze koń wyzej ma trzymać łeb, a Jasiek wolał nizej trzymać i nizej łbem podązał... Ale widze, ze to prawidlowe Zapisane skad te przysłowie znam ... Zapisane ..... infde... nanami... zależy w jakim ustawieniu chcesz żeby koń szedł, powinnaś bez problemu być wstanie kiedy chcezs konia wypuścić w dół i bez problemu podnieść go, samo takie schodzenie głową w dół przy żuciu, wynikające z szukania kontaktu i podążania za wędzidłem to jednoi z Twojej inicjatywy się to dzieje a drugie to uwieszanie się na wodzy i napieranie mordą wdół czy chcesz czy nie... poza tym to jest jazda w pozycji w której koń ma nos w dół i do przodu i nie ma to nic kompletnie wspólnego z ganaszowaniem, nos ma być całkowicie przed pionem! a ganaszowanie to całkiem coś innego... i nie ganaszuje się konia ot tak, koń sam odpuszcza w potylicy w reakcji na działanie dosiadu i miękkiej ręki, mam wrażenie ze niektórzy wciąż nie rozumieją Zapisane Forum Zwierzaki Nanami Ja to jestem totalnie zielona w sprawach ujezdzania itp. wiec mogłam cos poprzekrecac Dopiero sie ucze tych pomocy uzywać. Nie napiera na wedzidło, a jak obniża łeb to bardziej czuć, ze angazuje miesnie zadu i skraca sylwetke. Normalnie nosi łeb wysoko, ale jak sie wewnetrzna łydka lekko i wewnetrznym nadgarstekiem lekko zgina pulsacyjnie wodze, to własnie zniza łeb, pode mną nosi nisko, pewnie go nie umiem poderwać, a byc moze tak mi sie wydaje, bo tak to wyglada z mojego punktu siedzenia, pod instrutkorem mam wrazenie, ze wyzej takiego robi, a ja nie wiem czemu taka zgarbiona, nie pamietam co robiłam. Zapisane Zapisane Princessa Zapisane newada przeciez nie musisz skakac, jesli sie boisz to tego nie rob bo ani to dla ciebie mile ani dla konia jak sie spinasz i telepiesz zdenerwowana na grzbiecie Zapisane A ja ostatnio mam tak mieszane - porazki i sukcesy Porazka jest na pewno to, ze nie moge, PO PROSTU NIE MOGE galopowac na jedna strone [lewa], kobylka pedzi i skraca, no ale coz, biegala na wyscigach. Na prawą już jest ok. Sukcesem jest na pewno ze juz celuje w sam środek drązkow, no i ze juz mam lepszy dosiad w galopie. Zapisane najprawdopodobniej jest poprostu sztywna i niezwrownowazona, nad tym pracuj... Zapisane No niby nie musze skakac ale jak juz jezdze z dobrym trenerem i w dobrym osrodku to chciałabym to te przeszkody chociaz ok 1 m powinnam miec opanowane,nawet jesli nie bede nic wiecej skakac,to podstawy powinnam jeździłam na koniu który strasznie pędzi,ale mimo wszystko jest mi na niej wygodnie i czuje sie pewnie a skacze tez wiem na czym polega błąd:nie wyliczam sobie fouli,nie czekam na nawet jak jej sie nie udało za bardzo wymierzyc ładnie, to nie poleciałam jak to zwykle robiłam tylko zrobiąłm troche wiekszy polsiad i nic musez cwiczyc i tyle Zapisane Forum Zwierzaki Princessa ja tez czesto zapominam liczyc i skacze na oko co jest zazwyczaj pelna gama porazek Zapisane Raven Skoki? Porażki? Skąd ja to znam? Cóż, dzisiaj totalnie zwaliłam zawody... Nie ma to jak samotny lot przed przeszkodą... Ech... Zapisane
Raz na wozie raz pod wozem. aro141 aro141 26.04.2011 Polski Gimnazjum rozwiązane Jakie to hasło: RA* *A *O*IE *A* POD *O*EM
Mężczyzna jest w stanie sprostać trudom życia pionierów, ale kobieta? Tylko w jeden sposób można się o tym przekonać. Camp zbiera grupę niewiast, by z ich udziałem odtworzyć podróż, jaką odbyli pierwsi osadnicy na początku dziewiętnastego wieku. Wśród uczestniczek wyprawy są jego wojownicza siostra Sherry i - Emily Benton. Emily jest piękna jak marzenie, ma dwoje nieznośnych dzieci i siłę najtęższego z pionierów. Otoczony przez wozy, konie i eleganckie kobiety Camp odkrywa, że życie na szlaku pionierów pod koniec dwudziestego wieku wcale nie jest tym, czego oczekiwał. Czasami wyprawa jest zabawna, czasami przerażająca. Zupełnie jak zdobywanie uczuć kobiety... Harlequin Enterprises, 1999
Jak to mówią? Raz na wozie, raz pod wozem. Nie lubimy oceniać wyglądu, ale Krystyna się przechwala, że wygląda lepiej od pani Macron.
„Wciągną nas w przygody wir i w kłopoty Mamy auta, laser i samoloty Być albo nie być Tu trzeba przeżyć Kaczki! (uuu -uuu) Dzioby w górę, zgodnym chórem Kaczki! (uuu-uuu) Raz na wozie, raz pod wozem Kaczki! ” ~fragment utworu czołówki serialu. Oryginalna angielska wersja: Mark Mueller Tłumaczenie na polski: Filip Łobodziński. Każdy kto oglądał ten serial w latach 90. na pewno pamięta tą piosenkę. Ja jednak trochę później go odkryłem, mniej więcej w 2011 kiedy to leciały powtórki na Disney Channel. Nie sądziłem, że po tylu latach do niego wrócę. Kto by pomyślał… Ale ja tu nie chciałem pomówić o serialu lecz o grze. Została wydana w 1989 roku przez Capcom na konsolę Nintendo Entertainment System i oryginalnego Game Boy’a. Ciekawe jest to, że ekipa, która stworzyła tą grę to ci sami ludzie, którzy stworzyli gry z serii „Mega Man”: producent Tokuro Fujiwara, grafik Keiji Inafune, and dźwiękowiec Yoshihiro Sakaguchi. Przejdźmy do rozgrywki. Gracz wciela się w Sknerusa McKwacza, który podróżuje po świecie poszukując skarbów. Musi on odnaleźć berło króla inków w amazońskiej dżungli, Monetę Zaginionego Królestwa w zamku Drakuli w Transylwanii, Wielki Diament Wnętrza Ziemi w kopalni w Afryce, koronę Czyngis-chana w Himalajach oraz Zielony Ser Długowieczności na Księżycu. Całkiem przytulny ten dom Drakuli w Transylwanii Nie jest to jakoś skomplikowana gra. Została przecież zrobiona na podstawie serialu dla dzieci. Trzeba przejść z punktu A do punktu B (wyjątkiem jest poziom na Księżyc, w którym trzeba najpierw odnaleźć klucz). Poziomy są otwarte i pełne sekretów. Twórcy starali się aby gra była w jak najmniejszym stopniu liniowa. Jeśli chodzi o sterowanie postacią, to ono jest proste. Oprócz zwykłego skoku i kucnięcia Sknerus może także użyć swojej laski jako drążka pogo aby zabijać przeciwników lub bez problemu przejść po kolcach. Ten atak jest bardzo przydatny jeśli gracz chce odnaleźć wszystkie sekrety w poziomach. Hmmm… Jak kaczka może oddychać na Ksieżycu bez skafadndra? Co do muzyki… to brak mi słów. Capcom jak zwykle odwaliło kawał dobrej roboty. Jak na ośmiobitową muzykę to nie sądziłem, że może być taka dobra. To takie piękne… I doniosłe, ale zarazem rytmiczne… W 2013 roku wyszedł remake tej gry. Prace nad nim zaczęły się już w 2011 roku. Odpowiedzialna za niego jest firma WayForward – twórcy serii gier „Shantae”. Nie sądziłem, że „DuckTales” stanie się jeszcze lepsze. Wszystkie poziomy są takie same jak w oryginale, ale w przeciwieństwie do niego ta wersja gry zmusza gracza do eksploracji aby móc przejść dalej. Zrobili więc z niej metroidvanię. Dla mnie to za dużo powiedziane. W przeciwieństwie do innych gier tego typu jest ona aż tak skomplikowana jak się wydaje. Przedmioty są od razu zaznaczone na mapie więc można je łatwo znaleźć. Oprócz oryginalnych poziomów ta gra zawiera także poziom w skarbcu, który jest pewnego rodzaju samouczkiem oraz ostatni poziom – wulkan Wezuwiusz, w którym walczy się z finałowym bossem, (zamiast w Transylwanii, którą należy przejść dwa razy w NES’owej wersji). Inną rzeczą, którą ta gra różni od oryginału są bossowie. Oni na pewno są trudniejsi. Nie sądziłem, że będę miał problemy z nimi w grze dla dzieci, a jednak… Oprócz oryginalnych poziomów ta gra zawiera także poziom w skarbcu, który jest pewnego rodzaju samouczkiem oraz ostatni poziom – wulkan Wezuwiusz, w którym walczy się z finałowym bossem, (zamiast w Transylwanii, którą należy przejść dwa razy). Warto także wspomnieć, że większości postaci głosów użyczyli aktorzy z oryginalnego serialu z lat 80. i 90. Między innymi w rolę Sknerusa z powrotem wciela się Alan Young, który zmarł w 2016 roku, a w rolę siostrzeńców – Russi Taylor. To był pierwszy raz kiedy usłyszałem aktorów z oryginalnej wersji językowej serialu. Jak miałem ok. 10 nie przyszło mi nawet do głowy aby oglądać bajki po angielsku. Jeśli chodzi chodzi o muzykę w tej wersji gry to jeśli myśleliście, że oryginalna była dobra to przygotujcie się na coś niesamowitego. Remix’y 8-bitowych utworów a także całkowicie nowe utwory zostały skomponowane przez Jake’a Kaufmana. W jednym z wywiadów powiedział: „Słyszałem to w mojej głowie, jako aranżacje, od kiedy miałem 10 lat więc widziałem co dokładnie zrobić […].” Dubstep? Może raczej Duck-step A wy co myślicie o tej grze? Graliście w oryginalną 8-bitową grę czy w wersję Remastered? A może w obie? A może pamiętacie jakąś zabawną scenę ze starego serialu? Zapraszam do komentowania. Nie ma to jak trochę nostalgii.
Tłumaczenie hasła ""raz na wozie" na francuski . Przykładowe przetłumaczone zdanie: Raz na wozie, raz pod wozem. ↔ Oh, vous savez, bons jours, mauvais jours.
Tekst piosenki: Wciągną nas w przygody wir i w kłopoty Mamy auta, laser i samoloty Być albo nie być Tu trzeba przeżyć Kaczki! (uuu -uuu) Dzioby w górę, zgodnym chórem Kaczki! (uuu-uuu) Raz na wozie, raz pod wozem Kaczki! Czy-czy-czycha - ktoś tam w cieniu, trzeba zmykać w okamgnieniu A tu rety, razem bracia Kaczki! (uuu-uuu) Dzioby w górę, zgodnym chórem Kaczki! (uuu-uuu) Raz na wozie, raz pod wozem Kaczki! (uuu-uuu) A więc dalej, w wir przygody Kaczki! (uuu-uuu) Przekład piosenki: Filip Łobodziński, Marcin Sosnowski Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Czetwertyńscy na wozie i pod wozem - Czetwertyński • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 13310343792
raz na wozie, raz pod wozem Czasem powodzi się lepiej, czasem gorzej. translations raz na wozie, raz pod wozem Add heute oben, morgen unten pl znaczące tyle co: czasem w życiu dzieje się lepiej, czasem gorzej Raz na wozie, raz pod wozem translations Raz na wozie, raz pod wozem Add Heute oben, morgen unten Raz na wozie, raz pod wozem. Einmal unten, dann wieder oben, Raz na wozie, raz pod wozem. Raz na wozie, raz pod wozem. Sie wissen schon, Treffer und Verfehlungen. " Raz na wozie, raz pod wozem ". " An manchen Tagen frisst du den Bär, und an anderen Tagen frisst der Bär dich. " QED Raz na wozie, raz pod wozem. Mal gewinnst du, mal verlierst du. Raz na wozie, raz pod wozem. Wie gewonnen, so zerronnen. Raz na wozie, raz pod wozem. Manchmal gewinnt man, manchmal nicht. Raz na wozie, raz pod wozem, prawda? Mal gewinnt man, mal verliert man, oder? Jest nas tylko czwórka, więc raz na wozie, raz pod wozem. Nun, wir sind nu zu viert, man kann nicht immer gewinnen. Raz na wozie raz pod wozem. Sie disputieren während einer Reise in der Kutsche. WikiMatrix Raz na wozie, raz pod wozem... Mal ist man oben, mal unten... W biznesie jest się raz na wozie raz pod wozem. Wissen Sie, in meinem Gewerbe muss man viele Höhen und Tiefen durchleben. Raz na wozie raz pod wozem. Er geht da hoch und dann... er kommt wieder hoch. QED Raz na wozie, raz pod wozem. Mal verliert man, mal gewinnt man. Raz na wozie, raz pod wozem. Mal gewinnt man, mal verliert man. Ten wiersz można sprowadzić do powiedzenia "Raz na wozie, raz pod wozem". Ich denke, man kann dieses Gedicht folgendermaßen zusammenfassen, "An manchen Tagen frisst du den Bär, und an anderen Tagen frisst der Bär dich." ted2019 Ale raz pod wozem, raz na wozie, co nie? Aber vorwärts und aufwärts, richtig?
551 views, 5 likes, 1 loves, 2 comments, 13 shares, Facebook Watch Videos from Raz na wozie, Raz pod wozem. Kaszubska Ostoja: Dzień dobry, Zostało już tylko 3 wolne terminy wakacyjne, w których
I nie chodzi bynajmniej o komentarz do bieżących wydarzeń politycznych, ale o nową-starą kreskówkę Disneya, na której wychowało się jedno pokolenie i, być może, wychowa następne. Suchy żart mamy za sobą, czyli możemy jechać dalej. Spośród rzeczy formacyjnych, które ukształtowały naszą popkulturową świadomość, zwykliśmy wymieniać – przykłady pierwsze z brzegu – komiksy Marvela, Gwiezdne wojny i animację z Batmanem nadawaną o poranku na Polsacie, a potem The X-Files i inne Opowieści z krypty. Mało kto jednym tchem wymienia kreskówki, których bohaterami nie byli zakapturzeni mściciele. Dopiero po chwili refleksji i z drugim oddechem przychodzą kolejne tytuły, między innymi te z Kaczkami. A przecież ze świecą szukać spośród czytających te słowa kogoś, kogo nie wychowały Giganty i Kacze opowieści. O ile ma, oczywiście,DuckTales przynajmniej te trzy dychy na karku. Dlatego, kiedy ze dwa lata temu rozeszło się, że Disney przygotowuje reboot swojego flagowego serialu z końcówki lat osiemdziesiątych, na tę informację żywiołowo zareagowali moi rówieśnicy. Nie tylko dlatego, że można będzie (czas przyszły, bo polska wersja debiutuje dziewiątego kwietnia; za oceanem nowe Kacze opowieści śmigają już od paru ładnych miesięcy) przypomnieć sobie czasy słodkiego dzieciństwa, ale i po prostu zobaczyć potencjalnie dobrą rzecz. Bo Kaczki – rozumiane jako szerszy koncept – to przecież ani żadna ramota, ani coś, czym jaramy się w ukryciu, bo obciach. Kaczor Donald, choć zniknął ze stacji benzynowych Orlenu, nadal jest wydawany i nadal czyta się to świetnie, mimo że minęło już przecież tyle lat odkąd pośpiesznie zrywaliśmy folię z pierwszego zakupionego za kieszonkowe numeru. Ba, ostatnio wznowiony przez Egmont klasyk Życie i czasy Sknerusa McKwacza autorstwa Dona Rosy, duchowego spadkobiercy Carla Barksa, stoi u mnie na półce obok komiksowych arcydzieł Alana Moore'a i Franka Millera. Ale wróćmy do Kaczych Opowieści. fot. Disney Channel Tak naprawdę to nie komiksy, a słynny serial, oryginalnie emitowany w latach 1987-1990 (u nas od 1989 do 1993), stworzył dla mnie kaczy świat i - mając tych kilka lat - zastanawiałem się, czemu wszyscy znają akurat Kaczora Donalda, skoro bohaterami mojej kreskówki są Sknerus, Hyzio, Dyzio i Zyzio? To tu narodziły się (oczywiście dla mnie, bo wtedy nie znałem jeszcze prekursorskich dzieł Barksa, na podstawie których rzeczona animacja powstała) lubiane przeze mnie i eksploatowane potem przez niemal wszystkie media schematy fabularne, które można niejako podzielić na dwie grupy, czyli odcinki opowiadające o globtroterskich wyprawach po skarby tego świata oraz te z Braćmi Be, Magiką czy Forsantem próbującymi obrobić Sknerusa z jego szczęśliwej dziesięciocentówki. Niektóre zmiany, jakie zainicjowali scenarzyści, jak chociażby dopisanie Granitowi szkockich korzeni albo wymyślenie kruka Poego dzisiaj funkcjonują jako kanoniczne. Disney sporo wtedy ryzykował, bo team odpowiedzialny za animację siedział w Japonii, co generowało wysokie koszta bez gwarancji zwrotu, lecz serial z miejsca okazał się sukcesem – nawet w dawnym Związku Radzieckim; była to pierwsza emitowana tam amerykańska kreskówka od czasu zakończenia Zimnej Wojny – stacje telewizyjne na całym świecie pokazywały go aż do samego końca tamtego stulecia. Piosenkę tytułową przetłumaczono na przeróżne języki. Kacze opowieści doczekały się także paru kreskówek odpryskowych oraz niezliczonej liczby produktów towarzyszących, z których dla mnie najważniejsza była zdecydowanie gra, ale już ta trzecia, na Amigę. Na poprzednie załapałem się, grając u kumpli, bo nigdy nie miałem u siebie Pegasusa, ani, tym bardziej, oryginalnego Nintendo. A DuckTales Remastered to było naprawdę coś – rywalizacja pomiędzy Sknerusem i Forsantem o skarby, dowolność wyboru miejsca na mapie, różne tryby rozgrywki, no i najładniejsza na świecie grafika. O zaszczytne miano najlepszej gry z Kaczkami rywalizowała u mnie z Donald Duck's Playground, gdzie zarabiało się hajsy na prezenty dla Hyzia, Dyzia i Zyzia, przerzucając skrzynki na zapleczu warzywniaka albo przestawiając zwrotnice. Obie gry, kiedy tak teraz o tym myślę, znajdowały się na przeciwległych biegunach – tutaj mamy ubogiego proletariusza tyrającego jak wół na cztery etaty, żeby zarobić trochę grosza, a tam próżniaczy wyścig zblazowanych bogaczy o grube miliony. Rzecz jasna wtedy nic takiego nie przyszło mi do głowy. Liczył się jedynie aspekt przygodowy Kaczych Opowieści. fot. Disney Channel Mając na barkach tak duży nostalgiczny bagaż, trudno się nie obawiać nowego serialu, czemu zresztą internet głośno dał wyraz, krytykując pierwsze zajawki i puszczone do sieci kadry. No pewnie, że to nie to. To już nigdy nie będzie to. Kacze Opowieści są kreskówką dla nowego pokolenia, które jara się memami i YouTube'em, dlatego Disney będzie miał jeszcze trudniej, niż kiedy przed laty wydawał spore sumy na japoński zespół. Ale jednak się udało i na Rotten Tomatoes pierwszy sezon dobił do pełnych 100%. Zresztą chyba się też i tego spodziewano, skoro decyzja o produkcji kolejnej serii zapadła jeszcze przed emisją premierowego odcinka. Teraz przyjdzie czas na prawdziwy test, czyli eksport kreskówki do Europy. No i, jako że jednocześnie wydawany jest również korespondujący z animacją komiks, liczę na to, że doczekamy się także następnej gry. Bartek Czartoryski. Samozwańczy specjalista od popkultury, krytyk filmowy, tłumacz literatury. Prowadzi fanpage Kill All Movies.
Znaczenie środków masowego przekazu w procesie planowania i realizacji polityki zagranicznej zmieniało się w czasie w zależności od możliwości technicznych mediów oraz obowiązującego paradygmatu dyplomacji. Celem artykułu jest analiza ewolucji, jaka dokonała się w tych relacjach w okresie od zakończenia II wojny światowej w kontekście wybranych wydarzeń historycznych. W
ANDRZEJ JANISZ komentator sportowy radiowy i telewizyjny 1. Oczywiście Robert Lewandowski i każde uzasadnienie tej kandydatury będzie banalne. Podam więc tylko jedno: wystarczy spojrzeć na tabelę Bundesligi i miejsce Borussii Dortmund. 2. Adam Nawałka za wykonaną pracę, dzięki której oglądanie meczów reprezentacji Polski nie jest już traumatycznym przeżyciem, lecz wiąże się z coraz większą przyjemnością. 3. Szczęsny – Olkowski, Glik, Szukała, Boenisch – Żyro, Jodłowiec, Krychowiak, Kucharczyk – Lewandowski, Milik. 4. Wszystko, co mogą i co potrafią. Utrzymać miejsce w składzie trudno, zagraniczny transfer kusi, więc widzę tylko pozytywne impulsy. Szaleństwem jest w obecnej sytuacji markowanie gry i chowanie swoich atutów. Do tego obecny system rozgrywek, czyli zwiększona liczba spotkań, nie wybacza prowizorki, przynajmniej jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. 5. Jest mniej pieniędzy, siłą rzeczy również mniej piłkarzy wysokiej klasy. Gwiazdami ligi są Radović i Duda, przy czym ten ostatni już niebawem Polskę opuści. Wyjazdy najlepszych polskich zawodników także powodują utratę jakości, przy czym nie zawsze są przemyślane, co pokazują perypetie Dawidowicza w Benfice. Polska Ekstraklasa jeszcze długo nie będzie mogła konkurować z najlepszymi ligami. Jeden klub tak, ale nie cała liga. 6. Tak, jeśli są to tacy ludzie jak Henning Berg czy Ricardo Moniz, czy swego czasu Theo Bos lub Robert Maaskant. Muszą jednak mieć czas, by zrobić coś dobrego w nowym środowisku, nie są cudotwórcami. Poza tym muszą to być ludzie z państw o podobnych systemach piłkarskich i warunkach klimatycznych. Niemcy, Holendrzy, Skandynawowie lepiej się odnajdą w polskiej lidze niż Hiszpanie czy Portugalczycy. 7. Jeszcze niedawno z drwiną i szyderstwem. Ostatnio z nadzieją, a w przyszłości oby z szacunkiem. WOJCIECH GĄSSOWSKI piosenkarz, muzyk, kompozytor 1. Zdecydowanie Robert Lewandowski, bo przecież jest twarzą nie tylko polskiego, ale i światowego piłkarstwa. To zawodnik na bardzo wysokim poziomie. 2. Henning Berg – wychodzi ze mnie legionista, ale pomijając moje sympatie, ten trener prowadzi drużynę w niekonwencjonalny sposób. On by sobie poradził, mając nawet tylko dwóch, trzech obcokrajowców. Podoba mi się nieustanna rotacja, wyławianie bardzo młodych polskich zawodników. Można powiedzieć, że Berg wyciąga futbolowe króliki z kapelusza. 3. Boruc – Piszczek, Glik, Szukała, Jędrzejczyk – Grosicki, Jodłowiec, Krychowiak, Mila – Milik, Lewandowski. Niczego innego nie wymyślę. 4. Poziom naszej ligi trochę się podniósł. Polscy gracze jeżeli mają coś z siebie dać, to dają, ale problem w tym, że nie wszyscy mają… 5. Istnieje zasadnicza różnica – polska liga w porównaniu z zagraniczną jest prostu biedna. 6. Niektórzy tak, jak wskazuje przykład wymienionego przeze mnie Berga. 7. Przede wszystkim z dwiema datami – 1974 i 1982 r. – kiedy reprezentacja grała na światowym poziomie. Jako niepoprawny optymista wierzę, że polscy piłkarze nawiążą do wspaniałej tradycji i sprawią nam jakąś przyjemną niespodziankę. TOMASZ JAGODZIŃSKI dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki 1. Arkadiusz Milik. Za to, co w piłce nożnej ceni się najbardziej – za regularne zdobywanie bramek. Zwłaszcza tych najważniejszych, w meczach reprezentacji. 2. Wakat – żaden szkoleniowiec pracujący w Polsce w pełni nie zasłużył na ten zaszczytny tytuł. 3. Szczęsny – Olkowski, Glik, Szukała, lewa obrona – wakat, w pomocy wakat na prawej stronie, Krychowiak, Mila, Grosicki – Milik, Lewandowski. 4. Nasi ligowcy dają z siebie tylko tyle, na ile ich stać. Zdecydowanie odstają od ligowców europejskich umiejętnościami technicznymi i dlatego zbyt często piłka przeszkadza im w grze. Poza tym nie są przygotowani fizycznie do rozgrywania meczów co trzy dni, tylko co tydzień. Widać to zwłaszcza po okresach przerwy na zgrupowania reprezentacji. Wówczas mecze ligowe są dość widowiskowe, piłka jest rozgrywana szybciej i pada więcej bramek. 5. Najważniejsza, najistotniejsza i najbardziej pogrążająca poziom polskiego futbolu różnica to ta, że w żadnej liczącej się w Europie lidze nie ma cudacznego systemu wyłaniania mistrza kraju poprzez idiotyczny podział na grupy i rozgrywanie siedmiu nikomu niepotrzebnych dodatkowych kolejek w tzw. play-offie. Ponadto nasi ligowcy są słabo wytrenowani fizycznie i mają beznadziejną technikę użytkową, co prowadzi do szybkich strat piłek. Od dawna w polskiej lidze nie ma choćby jednego rasowego napastnika, który potrafiłby zdobywać gole po minięciu kilku rywali. Ostatnim, który to potrafił, był Paweł Kryszałowicz. Ale nawet ja już nie pamiętam, kiedy to było… 6. Zagraniczni trenerzy pracujący w Polsce podnoszą poziom, ale… własnych zarobków. Generalnie z ich pracy niewiele dobrego wynika dla polskiego futbolu. Są uwikłani w niewłaściwe kontakty z menedżerami i ściągają na potęgę obcokrajowców, którzy „zaśmiecają” naszą piłkę. Boją się ryzyka włączania do drużyny młodych zawodników. W grze forsują system „angielski” i stawiają na „walczaków”. Jedyny wyjątek (Henning Berg) tylko potwierdza tę regułę. 7. Dziewięciu na dziesięciu statystycznych Polaków na takie pytanie odpowie niestety krótko: z korupcją! Moje skojarzenie jest nieco inne. Mam na myśli nieudolne sędziowanie, które w niemal każdej kolejce doprowadza do szewskiej pasji kibiców, trenerów i zawodników. Ale kogo to obchodzi. Strony: 1 2 Podobne wpisy
Raz na wozie raz pod wozem. Na gwałt potrzebujemy czasowstrzymywacza !!! Po wczorajszej lekcji nauki pilotażu wieczór i prognozy wróżyły fantastyczne warunki na dzisiaj. Ale tutaj zaskakuje nie
RODZICE 4 min. czytania komentarze [3] Siedzę zapłakana na klatce schodowej w moim bloku. Łzy spływają mi po policzkach, które jeszcze chwilę temu były obklejone gumą balonową. Ściskam w ręku opakowanie po piciu w woreczku, a w drugiej ręce mój segregator. Mój skarbiec, paszport do bycia fajniejszą koleżanką i dowód na to, że jako 8-latka mam niezłe umiejętności handlowe. Jednak nie tym razem. Agnieszka z ostatniej klatówki, nie chciała się wymienić na karteczkę do segragatora z koniem. Pachnącą. I z brokatem. Do powrotu do wspomnień z mojego cudownego dzieciństwa zaprosił mnie Disney Channel Polska Mam 8 lat i sensem mojego życia jest gra w gumę. Moją gumę kupiła mi mama w pasmanterii i jest niczym innym jak elementem bieliźnianym. Kiedyś była biała i sprężysta, a teraz jest szara i wyciągnięta, bo gramy w nią non stop w Smik smak smok, przedeptujemy gumę do nierównego chodnika. Kreszowy dres na wycieczce w Warszawie Mam 8 lat i kiedy tylko rzucę plecak w kącie w domu lecę na podwórko. W jednej kieszeni mam wspomnianą wcześniej gumę, a w drugiej paczkę czarnych pestek. Mam bardzo poważne problemy takie jak np. brak 3 osoby do gry w gumę. Wtedy zawiązujemy ją o trzepak – miejsce bardzo ważne w hierarchii na naszym podwórku. To właśnie tu przesiadujemy z chłopakami i gadamy o poważnych sprawach. Zupełnie nie przeszkadza nam smród ze śmietnika, który stoi obok. Na trzepaku toczy się życie towarzyskie całego osiedla. Mięśnie mam wytrenowane od zwisu w dół i fikołka do tyłu. Poważne, egzystencjalne dywagacje na temat wyższości gry w chowanego nad podchodami przerywa niechciany krzyk: „Ania, do domuuuu” i wtedy nie ma już zmiłuj. Idę i już. Na kolację jem kanapkę z pasztetową, która bardzo mi smakuje, bo ilość wybieganych kilometrów w podwórkowej grze w „Policjantów i złodziei” napędza mój apetyt. Kąpię się w wannie i podziwiam wszystkie otarcia, siniaki i rany, które są pamiątką po grze w klasy na nierównym betonie. Siniaka na dłoni zarobiłam podczas niezbyt udanej próbie zabawy z Tiki tiki. Oj bolało jeszcze dwa tygodnie. Kolano, które zdarłam podczas jazdy na wrotkach nie chce się zagoić od dwóch tygodni. Wtedy o tym jeszcze nie wiem, że te wszystkie szramy będą pamiątką na całe życie. Pamiątką, którą życzę każdemu dziecku, bo świadczy o tym, że miałam wyjątkowo aktywne i udane dzieciństwo. Po kolacji wyczekiwana przez cały dzień Dobranocka, a tam serial animowany „Kacze opowieści” i już leci: Dzioby w górę, zgodnym chórem Kaczki! (uuu-uuu) Raz na wozie, raz pod wozem Kaczki! To jest dopiero coś! W szarym-betonowym dzieciństwie, gdzie kolory sami sobie rysujemy kredą na chodniku – bajki i seriale animowane są czymś niezwykle ważnym. Każdy odcinek przegadujemy póżniej na trzepaku lub na huśtawkach bujając się do pety. Mój pierwszy rower nazywa się AUCM. Tak go nazywam. Mam 8 lat i potrafię sama zapleść bransoletkę z muliny i ze starej skarpety zrobić mojej lalce strój na bal. Mam też zeszyt, który krąży wśród moich koleżanek. Zapisują tam swoje Złote myśli, które naprawdę są na wagę złota i bez tych informacji NIE DA się żyć („na jutro masz przynieść!)”: Jaką zupę najbardziej lubisz? Jaki zespół najbardziej lubisz? Byłaś/eś kiedyś na kolonjach? (pisownia oryginalna) Jaki masz numer w dzienniku? Czy mnie lubisz? Czy na wszystkie pytania odpowiedziałaś szczerze? Wtedy jeszcze nie wiem, że kilkanaście lat później będę to miała na wallu na Facebooku. Mam 8-lat i marzę o psie. Mama mówi, że nie możemy go mieć w bloku, a u babci są 3 psy i jeden może być mój. Ale ja nie chcę takiego. W zamian proponuje kupić chomika. Zgadzam się bez wahania i już następnego dnia taszczę wielki słoik po ogórkach kiszonych z rudym gryzoniem do domu. Po dwóch tygodniach zmieniam mu trociny z wielką niechęcią i bez krzty miłości. Nie jest to pies, a ja nie potrafię cieszyć się z tego gryzonia. Nie mogę go wyprowadzać pod blok, a tam spędzam większość dnia, więc po co mi on. Koleżanka z 4 piętra mówi, że ona chciałby mieć chomika. Bez wahania proponuję jej intratną transakcję i pozbywam się „szczura” w zamian za 2 złote. Z radością na twarzy biegnę do sklepu „na schodki” i kupuję 6 paczek pestek i gumę kulkę. Mama jest zdziwiona początkami mojej przedsiębiorczości. Wakacje z kuzynami u babci. Spaliśmy w namiocie, bo tak było fajniej. Na podwórku jesteśmy razem, bo lubimy to samo: piosenki zespołów nagrywanych z radia, kolorowe warkoczyki, które farbujemy mazakami. Siedzimy na ławce i gramy w anse kabanse do zmroku lub do głośnego „Aniaaa, do domuuu” z okna. Mam 8 plus 25 lat i wciąż się ekscytuję nowym długopisem, który ma 10 kolorów w jednym. Kupiłam go sobie córce. Na podwórku pod blokiem mam trzepak, na którym pokazuję dzieciom, jak powinno się go używać (głową w dół). Do tego cieszę się bardzo, że znów będę mogła obejrzeć Hyzia, Zyzia i Dyzia, czyli siostrzeńców Kaczora Donalda w telewizji, bo premiera serialu „Kacze opowieści” już tuż tuż – 9 kwietnia o 18:30 w Disney Channel.
Listen to unlimited or download Raz na wozie raz pod wozem by POPEK in Hi-Res quality on Qobuz. Subscription from £10.83/month.
raz na wozie, raz pod wozem Definition in the dictionary Polish Definitions Czasem powodzi się lepiej, czasem gorzej. znaczące tyle co: czasem w życiu dzieje się lepiej, czasem gorzej znaczące tyle co: czasem w życiu dzieje się lepiej, czasem gorzej Synonyms łaska pańska na pstrym koniu jeździ · fortuna kołem się toczy znaczące tyle co: czasem w życiu dzieje się lepiej, czasem gorzej Examples Raz na wozie, raz pod wozem. Jak to się mówi, raz na wozie, raz pod wozem. Raz na wozie, raz pod wozem opensubtitles2 Raz na wozie, raz pod wozem, nieprawdaż? Raz na wozie raz pod wozem. Raz na wozie raz pod wozem, skarbie. Raz na wozie, raz pod wozem...Taa opensubtitles2 Raz na wozie... raz pod wozem opensubtitles2 Tak to właśnie działa, raz na wozie, raz pod wozem, oczywiście, że tak, ale kim my jesteśmy, maszynami? Literature Cóż, raz na wozie, raz pod wozem. Available translations Authors
.